Wydarzenia

Zlot w Leśnej Stacji

Siódmego grudnia grupa Patchwork Cokolwiek Pomorski zameldowała się w Leśnej Stacji u Marty razem z maszynami, materiałami, pomysłami i różnymi projektami, które należy wykończyć lub zacząć.

Zaplanowane miałyśmy wielkie farbowanie, więc jak tylko wszyscy się zjawili, rozpoczęłyśmy od farbowania na lodzie. Z wielką fantazją skręcałyśmy materiał, wiązałyśmy gumkami, zgniatałyśmy, w ruch poszły też guziki i klamerki. Obłożyłyśmy dużą ilością lodu a następnie posypywałyśmy farbkami do tkanin, które przygotowała dla nas Magdalena Galińska. Tak przygotowane przykryte zostały folią aby materiał nie wysychał i zostawiłyśmy na całą noc. Materiały układałyśmy na kratce, lód roztapiając się wprowadził barwnik do tkaniny powodując powstanie niesamowitych wzorów.

Na następny dzień farbowałyśmy kolejną porcję tkanin już inną techniką. Tym razem materiał układałyśmy w pojemnikach, woreczkach foliowych i innych opakowaniach zalewając je farbkami. Tutaj używałyśmy Barwników Procion MX zakupionych w sklepie Kiltowo. Miałyśmy podstawowe kolory czyli: czerwony, niebieski, żółty, które mieszałyśmy ze sobą oraz już gotowe kolory, które nam się podobały.

Atrakcje tego dnia się jeszcze nie skończyły. Miałyśmy odbyć jeszcze kurs nanoszenia farby na tkaninę za pomocą szablonów, który poprowadziła Magdalena Galińska. Przygotowała dla nas stempelki, szablony i pokazała, że można wykorzystać różne rzeczy występujące w kuchni lub budownictwie jako szablon. Oj działo się. Powstały piękne, kolorowe wzorki, które zostaną wykorzystane w naszych projektach, ozdabiałyśmy również bluzki i woreczki.

Pod koniec dnia mogłyśmy ujrzeć efekty swoich wysiłków.

Pomiędzy farbowaniem oddawałyśmy się z zapałem naszemu hobby czyli w ruch poszły maszyny i słychać je było do późnej nocy. Było też szycie ręczne a nawet szydełko i druty. Pokazywałyśmy sobie różne techniki np. paper piecing i powstały kolejne choinki według projektu Eli  Zeman. Uczyłyśmy się pikowania.

Co tu dużo gadać – to był wspaniały czas. Rozmowy, śmiechy i wspólne biesiadowanie trwały do późnego wieczora. Dziękuję Jolu i Magdo za pyszne obiady. Odpoczęłam i jednocześnie przyjechałam zmęczona. Było to wspaniałe doświadczenie – zaszyć się w Borach Tucholskich, bez zasięgu i cywilizacji, z 18 pozytywnie zakręconymi kobietami.

A oto cała nasza “Leśna” grupa:

3 komentarze

Skomentuj Kasia Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *